Blue Monday – mit, marketing czy realny problem? Skąd się wziął i co mówi nauka?

Redakcja

27 marca, 2025

Każdego roku, w okolicach trzeciego poniedziałku stycznia, media społecznościowe i portale internetowe zalewa fala artykułów, postów i memów na temat „Blue Monday” – rzekomo najbardziej depresyjnego dnia w roku. Sklepy oferują promocje mające poprawić nam nastrój, a firmy prześcigają się w poradach, jak przetrwać ten trudny czas. Ale czy Blue Monday to rzeczywiście naukowo potwierdzone zjawisko, czy może sprytny chwyt marketingowy, który zyskał niezasłużoną popularność? Skąd w ogóle wzięła się ta koncepcja i co na jej temat mówi współczesna nauka? Przyjrzyjmy się bliżej fenomenowi, który budzi równie wiele zainteresowania, co kontrowersji.

Geneza Blue Monday: Wzór na smutek?

Początki Blue Monday sięgają 2005 roku i wiążą się z postacią Cliffa Arnalla, brytyjskiego psychologa, który w tamtym czasie był związany z Cardiff University. Arnall opublikował wzór matematyczny, który miał rzekomo wyznaczać najbardziej przygnębiający dzień w roku, przypadający właśnie na trzeci poniedziałek stycznia. Wzór ten, w swojej oryginalnej formie, wyglądał następująco: [W + (D-d)] x TQ / M x NA. Poszczególne zmienne oznaczały: W – pogodę (weather), D – dług (debt), d – miesięczne wynagrodzenie, T – czas od Bożego Narodzenia (time since Christmas), Q – czas od niedotrzymania postanowień noworocznych (time since failing New Year’s resolutions), M – niski poziom motywacji (low motivational levels), NA – poczucie potrzeby podjęcia działania (feeling of a need to take action). Samo pojęcie 'Blue Monday’ i towarzyszący mu wzór zostały po raz pierwszy przedstawione właśnie w ramach kampanii PR, zleconej Arnallowi przez firmę turystyczną Sky Travel, która chciała w ten sposób zachęcić ludzi do rezerwowania wakacji i ucieczki od zimowej chandry. Więcej szczegółów na temat tej konkretnej genezy i medialnego szumu wokół niej można przeczytać tutaj: https://di.com.pl/blue-monday-najbardziej-depresyjny-dzien-w-roku-71293. Już sam kontekst powstania wzoru – na zlecenie firmy komercyjnej – powinien budzić pewne wątpliwości co do jego naukowej rzetelności.

Naukowa krytyka koncepcji Blue Monday

Środowisko naukowe od samego początku podchodziło do koncepcji Blue Monday i wzoru Arnalla z ogromnym sceptycyzmem, a wręcz otwartą krytyką. Podstawowy zarzut dotyczy pseudonaukowego charakteru samego wzoru. Po pierwsze, wiele zmiennych w nim zawartych jest niezwykle trudnych, jeśli nie niemożliwych, do zmierzenia w sposób obiektywny i uniwersalny (np. „poczucie potrzeby podjęcia działania” czy ogólny „poziom motywacji”). Po drugie, jednostki użyte we wzorze są niespójne i arbitralne, co sprawia, że jakiekolwiek obliczenia tracą matematyczny sens. Nie ma żadnych rzetelnych badań empirycznych, które potwierdzałyby istnienie jednego, konkretnego „najbardziej depresyjnego” dnia w roku, wspólnego dla całej populacji. Nastroje ludzkie są złożone, indywidualne i zależne od ogromnej liczby czynników biologicznych, psychologicznych i społecznych, które trudno zamknąć w jednym, uproszczonym równaniu. Sam Cliff Arnall z czasem dystansował się od pierwotnej, negatywnej interpretacji Blue Monday, angażując się nawet w kampanie mające na celu przekształcenie go w dzień pozytywnego działania i walki z zimowym przygnębieniem. Eksperci w dziedzinie zdrowia psychicznego podkreślają, że trywializowanie depresji i sprowadzanie jej do jednego dnia w roku jest szkodliwe, ponieważ odwraca uwagę od faktu, że depresja kliniczna jest poważną chorobą, która może dotknąć każdego, niezależnie od daty w kalendarzu, i wymaga profesjonalnej pomocy.

Blue Monday jako narzędzie marketingowe

Niezależnie od braku naukowych podstaw, koncepcja Blue Monday okazała się niezwykle chwytliwa marketingowo. Hasło „najbardziej depresyjny dzień w roku” szybko podchwyciły działy marketingu i agencje PR, widząc w nim doskonałą okazję do promocji swoich produktów i usług. Biura podróży zachęcają do rezerwowania słonecznych wakacji jako antidotum na zimową chandrę. Firmy kosmetyczne i wellness proponują produkty relaksacyjne i poprawiające nastrój. Sklepy detaliczne organizują specjalne wyprzedaże, mające na celu „pocieszenie” klientów w ten trudny dzień. Media chętnie podchwytują temat, publikując artykuły z poradami, jak przetrwać Blue Monday, często sponsorowane lub zawierające lokowanie produktu. W ten sposób Blue Monday stał się samonapędzającym się zjawiskiem – im więcej się o nim mówi i pisze, tym bardziej utrwala się w społecznej świadomości, nawet jeśli jego fundamenty są wątpliwe. Dla niektórych osób, ciągłe przypominanie o tym, że dany dzień ma być „najgorszy”, może działać jak samospełniająca się przepowiednia, potęgując negatywne odczucia.

Czy w Blue Monday jest ziarno prawdy? Realne problemy stycznia

Chociaż sama idea jednego, matematycznie wyliczonego „najbardziej depresyjnego dnia” jest mitem, nie da się zaprzeczyć, że okres poświąteczny, a zwłaszcza styczeń, dla wielu osób faktycznie może być trudnym czasem. Przyczyny tego stanu rzeczy są jednak bardziej złożone i realne niż pseudonaukowy wzór. Kończą się święta, a wraz z nimi często czas wolny i spotkania z bliskimi, co może prowadzić do poczucia pustki i powrotu do szarej rzeczywistości. Po świątecznych wydatkach wiele osób odczuwa finansowe napięcie, a na horyzoncie pojawiają się rachunki. Postanowienia noworoczne, często ambitne, zaczynają być trudne do realizacji, co rodzi frustrację i poczucie porażki. Do tego dochodzą typowe dla zimy czynniki – krótki dzień, brak słońca, niska temperatura, które negatywnie wpływają na poziom energii i nastrój. Te skumulowane czynniki mogą rzeczywiście prowadzić do obniżenia samopoczucia, uczucia przygnębienia czy braku motywacji u wielu osób właśnie w styczniu. Ważne jest jednak, aby odróżnić to powszechne, choć nieprzyjemne, doświadczenie od klinicznej depresji czy sezonowego zaburzenia afektywnego (SAD), które są poważnymi schorzeniami wymagającymi diagnozy i leczenia.

Stanowisko ekspertów i podsumowanie

Psychologowie, psychiatrzy i organizacje zajmujące się zdrowiem psychicznym zgodnie podkreślają, że Blue Monday to konstrukt marketingowy, a nie termin naukowy. Ostrzegają przed trywializowaniem problemów psychicznych i sprowadzaniem ich do jednego dnia. Depresja nie wybiera sobie daty w kalendarzu. Jednocześnie eksperci przyznają, że okres zimowy, a szczególnie styczeń, może być dla wielu osób trudniejszy pod względem psychicznym. Dlatego ważne jest, aby dbać o swoje samopoczucie przez całą zimę, stosując zdrowe strategie radzenia sobie ze stresem i obniżonym nastrojem, takie jak aktywność fizyczna, zdrowa dieta, dbanie o relacje społeczne czy szukanie wsparcia w razie potrzeby. Zamiast skupiać się na micie Blue Monday, lepiej potraktować ten czas jako przypomnienie o konieczności dbania o zdrowie psychiczne swoje i swoich bliskich, nie tylko od święta, ale przez cały rok. Krytyczne myślenie wobec chwytliwych haseł marketingowych powinno iść w parze z empatią i uważnością na realne potrzeby emocjonalne ludzi w tym potencjalnie trudniejszym okresie.

Podsumowując, Blue Monday to fascynujący przykład tego, jak pseudonaukowa koncepcja stworzona na potrzeby marketingu może zyskać ogromną popularność i przeniknąć do kultury masowej. Choć sam „najbardziej depresyjny dzień” jest mitem, zwraca on uwagę na realne wyzwania, z jakimi wiele osób mierzy się w okresie zimowym. Zamiast ulegać marketingowej narracji, warto wykorzystać ten czas na refleksję nad własnym samopoczuciem i wdrożenie zdrowych nawyków wspierających kondycję psychiczną.

Artykuł sponsorowany.

Polecane: